Wszystko zaczęło się od okręgów. Kreśliłam mniejsze i większe w pracowni na Politechnice w błękitnej Walencji. To był 2014 rok, podczas wymiany studenckiej. Pablo, mój ówczesny wykładowca na wydziale architektury kazał nie bać się okrągłego kształtu i pękatych średnic. Kół więc na arkuszach było coraz więcej i więcej, nieśmiało zapowiadając kobiece zgięcia i wygięcia, które miały się z nich wkrótce wynurzyć.